USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Star Trek / Trekowe produkcje fanów
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  ...  36  37  38  39  40  »» 
Autor Wiadomość
Madame Picard
Moderator
#61 - Wysłana: 24 Wrz 2009 18:28:52 - Edytowany przez: Madame Picard
A czemu miałby to być kapelan, a nie - dajmy na to - rabin? Czemu tylko jedna religia ma być uprzywilejowana?
FederacyjneMSZ
Użytkownik
#62 - Wysłana: 24 Wrz 2009 18:39:26 - Edytowany przez: FederacyjneMSZ
W Polskiej wersji tTreka trzeba było by krzyż zawiesić na mostku, a Ojca Mateusza wysłać do maszynowni gdzie by mógł swobodnie wyspowiadać załogę. Świetlica dla dzieci prowadzone przez Siostry zakonne, codzienna modlitwa...I Kapelan jako oficer Floty z krzyżem na mundurze...istny Hardcore....
Eviva
Użytkownik
#63 - Wysłana: 24 Wrz 2009 18:42:44 - Edytowany przez: Eviva
Madame Picard:
A czemu miałby to być kapelan, a nie - dajmy na to - rabin?

Bo kapelan to wojskowy kapłan - nie musi to być ksiądz, może być pastor albo pop, albo ktokolwiek, a rabin, moja złota, to nie kapłan, a specjalista od Talmudu. Żydowski kapłan to cadyk.
FederacyjneMSZ
Użytkownik
#64 - Wysłana: 24 Wrz 2009 18:45:10 - Edytowany przez: FederacyjneMSZ
Eviva

Ale Kapelan podlega władzy kościelnej, a nie wojsku
Madame Picard
Moderator
#65 - Wysłana: 24 Wrz 2009 18:48:42
Eviva:
Bo kapelan to wojskowy kapłan

I obsługuje wszystkie wyznania?
FederacyjneMSZ
Użytkownik
#66 - Wysłana: 24 Wrz 2009 18:50:16 - Edytowany przez: FederacyjneMSZ
Madame Picard

Madame Picard:
I obsługuje wszystkie wyznania?

Kapelan – duchowny w Kościele rzymskokatolickim, greckokatolickim, anglikańskim i ewangelickim, spełniający funkcje liturgiczne przy kaplicy zakonnej, szpitalnej lub przydzielony przez władzę kościelną do obsługi duszpasterskiej pewnej grupy osób lub środowisk (np. kapelan wojskowy, więzienny, szpitalny, uczelniany)

czyli nie ma kapelana od wszystkich wyznań:0 chyba , że ekumeniczny
Eviva
Użytkownik
#67 - Wysłana: 24 Wrz 2009 18:54:25
Madame Picard:
I obsługuje wszystkie wyznania?

W MASH obsługiwał - i na wszystkich frontach wojen światowych.

FederacyjneMSZ:
czyli nie ma kapelana od wszystkich wyznań:0 chyba , że ekumeniczny

Ja wiem? W "Szpitalu kosmicznym" jednym z kapelanów był Illeseńczyk, przedstawiciel chlorodysznych, na pewno nie katolik.
FederacyjneMSZ
Użytkownik
#68 - Wysłana: 24 Wrz 2009 18:56:29 - Edytowany przez: FederacyjneMSZ
Eviva

Eviva:
Ja wiem? W "Szpitalu kosmicznym" jednym z kapelanów był Illeseńczyk, przedstawiciel chlorodysznych, na pewno nie katolik.

kapelan jest tylko u chrześcijan...i podlega Kościołowi , a nie instytucji którą wspomaga np. wojsko
Q__
Moderator
#69 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:03:39
RaulC
Eviva

A może taki kapelan ekumeniczny jak w "Żołnierzach kosmosu"?

"Jelly spojrzał na sierżanta Migliaccio, dowódcę pierwszego oddziału.
– Pięć minut dla Padre – oznajmił. Kilku chłopaków wystąpiło z szeregu i uklęknęło przed Migliacciem, choć niekoniecznie byli tego samego wyznania co on. Muzułmanie, chrześcijanie, gnostycy, żydzi – służył każdemu, kto chciał zamienić z nim słowo przed zrzutem."


Wzgl. innym "Przystanku Alaska"...

(Choć Roddenberry zakładał chyba, po prostu, że religia z czasem zaniknie, wraz z postępem cywilizacji.)
Eviva
Użytkownik
#70 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:04:45
FederacyjneMSZ

Znowu MASH:
"Dla wszystkich jestem żydowskim kapelanem." Pułkownik Flagg.

Przestań wreszcie smęcić !
Leila
Użytkownik
#71 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:06:58
FederacyjneMSZ
No tak. Eviva ma rację. Kapelan nie jest tylko od chrześcijan.
FederacyjneMSZ
Użytkownik
#72 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:41:25
Eviva

Instytucja "Kapelana" jest instytucją chrześcijańską. Żydzi nie mają kapelana
Eviva
Użytkownik
#73 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:44:18
FederacyjneMSZ

Podałam odnośny cytat. Zaraz mnie wkurzysz.
Leila
Użytkownik
#74 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:47:40
Eviva
Jak ktoś jest uparty...
FederacyjneMSZ
Użytkownik
#75 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:48:30
Eviva

Eviva:
Podałam odnośny cytat. Zaraz mnie wkurzysz.

to jest w takim razie błędne tłumaczenie. Pewnie istnieje inna nazwa gdyż Kapelan jest zarezerwowany wyłącznie dla Chrześcijan...
Eviva
Użytkownik
#76 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:48:56
Leila:
Jak ktoś jest uparty

Tu prawie sami tacy. Największego obrażalskiego uparciucha niestety nie poznasz, bo już tu nie bywa
Bashir
Moderator
#77 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:50:54
Eviva:
"Dla wszystkich jestem żydowskim kapelanem." Pułkownik Flagg.

Może to taki dowcip jak "schabowy po żydowsku" ?
Leila
Użytkownik
#78 - Wysłana: 24 Wrz 2009 19:55:38
Eviva
ohh, wielka szkoda..
Eviva
Użytkownik
#79 - Wysłana: 24 Wrz 2009 20:09:23
Leila:
ohh, wielka szkoda..

Od razu widać, że go nie znałaś... W przeciwnym razie byś nie żałowała.
Leila
Użytkownik
#80 - Wysłana: 24 Wrz 2009 20:12:30 - Edytowany przez: Leila
Eviva
Być może.. Ale lubię poznawać nowych ludzi. Nawet jeśli później mam rozpaczać
Abigail
Użytkownik
#81 - Wysłana: 24 Wrz 2009 20:29:31
Leila:
Jak ktoś jest uparty...


I słusznie, bo ma rację. Z angielskiego pewnie padło 'chaplain' albo 'padre', a to są szersze pojęcia niż nasz 'kapelan'. Za wiki: A chaplain is typically a priest, pastor, ordained deacon, rabbi, imam or other member of the clergy serving a group of people who are not organised as a mission or church (...) Nie mam jednak pojęcia, czy jest jakieś lepsze tłumaczenie tego słowa. Może po prostu piszmy 'duchowny' i nie będzie nieporozumień
Q__
Moderator
#82 - Wysłana: 24 Wrz 2009 20:35:42 - Edytowany przez: Q__
Abigail

Btw. przed wojną istnieli w WP kapelani wszystkich wyznań chrześcijańskich, a także muzułmańscy (ze względu na polskich Tatarów) i żydowscy (zwali się "rabinami polowymi").

(Inna rzecz, że nie wiem czy kapelan był wogóle w ST potrzebny - dr McCoy, był głosicielem wartości i ideałów pochodzących dokładnie z tej samej tradycji kulturowej, i nie wiem czy nie ostatnim chrześcijaninem w świecie Treka. Zaś Spock miał w sobie wiele z minicha. Za dużo by było tych grzybków w barszcz .)
Eviva
Użytkownik
#83 - Wysłana: 24 Wrz 2009 20:43:30
Q__

Święte słowa (rzadko przeczytasz coś takiego na swój temat w moim wykonaniu).
Leila
Użytkownik
#84 - Wysłana: 24 Wrz 2009 20:45:54
Abigail
Q__
Eviva
Taa, nadal są podzielone zdania.
Abigail
Użytkownik
#85 - Wysłana: 24 Wrz 2009 20:52:57
Ja się po prostu czepiam nazewnictwa
A sama kwestia trekowej religijności i obecności duchownych na statku bardzo ciekawa. Swoją drogą, myślicie, że w rzeczywistości ST mógł przetrwać taki np. Islam? A jeśli tak, to w jakiej formie, bo przecież nie dzisiejszej?
Eviva
Użytkownik
#86 - Wysłana: 24 Wrz 2009 20:57:01
Abigail

Problem jest ciekawy - w "Szpitalu Kosmicznym", na który się już powoływałam, wystepuje instytucja kapelana. Z kolei Trek miał po prostu traktować równo wierzacych i niewierzących, więc w tym kontekście obecność kapelana mogłaby być niezręczna. Z drugiej znów strony wierzący załoganci mogliby się czuć bez niego w pewnym sensie dyskryminowani. Czyli - i tak źle, i tak niedobrze.
RaulC
Użytkownik
#87 - Wysłana: 24 Wrz 2009 21:09:36
Q__:
(Choć Roddenberry zakładał chyba, po prostu, że religia z czasem zaniknie, wraz z postępem cywilizacji.)

Mam wrażenie, że to logiczne założenie, chociaż w jednym z filmów niejaki Sybok wybrałó się na poszukiwanie Boga do centrum galaktyki. Wniosek z tego taki, że sama wiara w istoty nadprzyrodzone nie zaginie. Jednak na potrzeby serialu brak duchownych to bardzo dobre posunięcie. Jak to stwierdził Q__ podobną funkcję pełnił McCoy i to było wystarczające. Jakoś sobie nie wyobrażam Kirka klęczącego przed konfesjonałem i spowiadającego się z pobicia jaszczura.
A pomyślcie ile jest religii na Ziemii, do tego dochodzi pare setek różnych innych gatunków i niech każdy ma choć jedno wyznanie. Taki kapelan musiałby mieć łeb jak sklep by zapamiętać wszelkie możliwe obrządki, bo do praktyk religijnych pewnie każdy gatunek ma prawo.
Jeśli chodzi o ścisłość to w VOY i TNG mozna było obejrzeć namiastkę religijności. W VOY swoje wierzenia praktykował Chikotay a w TNG indianie, którzy osiedlili się na jednej z planet oraz poniekąd Worf.
Jednakże moim zdaniem każdy może sobie praktykować we własnej kajucie i ma prawo do podtrzymywania własnej kultury oraz nie ma prawa narzucać tego innym. Co nie znaczy, że inni mają pozostać w tej kwestii laikami. Weźmy chocby Worfa wychowanego na Ziemii ale kultywującego zwyczaje Klingońskie. Sięganie do własnych korzeni jest ze wszech miar pożądane. Podobnie możemy sowie wyobrazić sytuację odwrotną. Gdyby kogoś z nas zmuszano do tego by się wyparł własnej kultury to by go szlag trafił. I to jest właśnie tolerancja według Roddenberrego.
Ale nam się temat inny z tego zrobił. Sorry Q__ ale tak jakoś wyszło
Q__
Moderator
#88 - Wysłana: 24 Wrz 2009 21:17:16 - Edytowany przez: Q__
Abigail

Abigail:
A sama kwestia trekowej religijności i obecności duchownych na statku bardzo ciekawa. Swoją drogą, myślicie, że w rzeczywistości ST mógł przetrwać taki np. Islam? A jeśli tak, to w jakiej formie, bo przecież nie dzisiejszej?

Hmm... Moze tak:

"Dochodziła północ, kiedy znalazł się w swojej kajucie i na przemian myślał o Laugerze i zakonniku. Fizyk był na swoim miejscu, ale tamten? Czego się spodziewał? Na co liczył? Toż nie na misjonarskie posłannictwo? Czy doprawdy powstała już nadbudówka teologii do nieludzkich darów i stworzeń Boga i czy Arago miał się za jej rzecznika? Dlaczego powiedział podczas rozmowy, że tam może panować zło? Teraz dopiero doszła go zgroza, jaką chyba żył ten człowiek. Nie o siebie się obawiał — lecz o swoją wiarę. Mógł uznać Odkupienie za łaskę, wymierzoną w ludzkość, uczestnicząc w wyprawie do istot nieludzkich — czyli tam, dokąd nie sięga jego Ewangelia. Mógł tak myśleć. A ponieważ wierzył w Bożą wszechobecność, tym samym wierzył we wszechobecność osobowego zła, bo demon, który wodził Chrystusa na pokuszenie, istniał przed Zwiastowaniem i Poczęciem. Więc wiózł z sobą dogmaty, którymi żył, aby je narazić na szwank?"

"Nie wiadomo jak ani czemu utarło się wówczas zwać apostolskiego wysłannika nie ojcem, lecz doktorem Arago. Marek odniósł wrażenie, że duchowny sam tego chciał. "

S. Lem, "Fiasko"

A może tak?

"Do Watykanu pozostało trzy tysiące lat świetlnych. Niegdyś uważałem, że kosmos nie może mieć żadnego wpływu na wiarę, tak samo jak sądziłem, że nieboskłon głosi chwałę dzieła bożego. Teraz już wiem, jak wygląda to dzieło, i mam poważne kłopoty z moją wiarą. Utkwiłem wzrok w krucyfiksie wiszącym na ścianie kabiny, nad komputerem szóstej generacji, i po raz pierwszy w życiu zastanawiam się, czy on już nie jest niczym więcej jak tylko pustym symbolem.
Jeszcze nikomu nic nie mówiłem, ale ta prawda nie da się ukryć. Wszyscy mogą zapoznać się z faktami utrwalonymi na niezliczonych kilometrach taśmy magnetycznej i na fotografiach, które ze sobą wieziemy wracając na Ziemię. Inni uczeni mogą je zinterpretować równie łatwo jak ja, a nie należę do ludzi, którzy wybaczają sobie manipulowanie prawdą, czym zakon mój często zdobywał sobie złą sławę w dawnych czasach.
Załoga jest już i tak wystarczająco przygnębiona: ciekaw jestem, jak przyjmie tę pełną ironii rozstrzygającą prawdę. Zaledwie kilka osób żywi jakieś uczucia religijne, jednak nie sprawi im przyjemności użycie tej ostatecznej broni w kampanii skierowanej przeciwko mnie — w owej prywatnej i przyjacielskiej, lecz w gruncie rzeczy poważnej wojnie, jaka toczy się przez cały czas od chwili opuszczenia Ziemi. Bawi ich, że za naczelnego astrofizyka mają jezuitę: taki, na przykład, dr Chandler ciągle nie może o tym zapomnieć (dlaczego medycy są tak notorycznymi ateistami?)."


A.C. Clarke "Gwiazda"

Lub tak:

"- A skąd wie, że oni wszyscy mają dusze?
- Kto?
- Noo, papież.
Katzinger spojrzał na geologa z irytacją.
- Znowu cię naszło? Pomógłbyś mi lepiej z tą zbroją.
Herle zgasił peta i podźwignął się z fotela. Garbił się i choć była to jego naturalna poza, wydawało się, że trwa w niej w obawie przed zahaczeniem głową o półki czy podwieszony do kratownic niskiego sufitu sprzęt. W ogóle habitat był ciasny. Niby przeznaczono go dla czterech osób, a teraz zamieszkiwało go tylko ich dwóch, nie znalazłoby się tu wszakże ni jednego nie wykorzystanego metra kwadratowego. Główne pomieszczenie wypełniała aparatura badawcza, peryferia komputera i system podtrzymywania życia, ściśnięte i upakowane zgodnie z doktryną kosmicznej ergonomii, potrafiącej zmniejszyć muszlę klozetową do rozmiarów książki, a prysznic zmieścić w walizce. Na dodatek panował tu bałagan, bo geolog dotąd nie zawracał sobie głowy czynnością tak prozaiczną, jak sprzątanie. I gdyby nie wbudowane w system wymiany powietrza aromatory, cuchnęłoby tu niczym w chlewie.
Herle podszedł do mocującego się ze skafandrem księdza i pokiwał z politowaniem głową.
- Dałem ci przecież wczoraj nagranie z instrukcją. Nie chciało się potrenować w symulacji? Teraz będziemy się z tym mordować na żywo. Cofnij rękę. Jeszcze bardziej. To jest typ produkowany specjalnie na Rosę, CGS zaprojektowało go na nasze zamówienie, mają patent; Amerykance i Francuzi chodzą w jakichś przeróbkach standardu, a Chińczycy... widziałeś ich, co? Czysta komedia. Nie ruszaj tego, samo wejdzie ci w żyłę. Dobrze. Teraz rozluźnij mięśnie. No, powiedz mi, skąd on wie?
- O co ci chodzi?
- Nie udawaj. Przecież wysłali cię tu, bo Watykan orzekł, że Wodniki mają dusze. Czekaliście na to sześć lat. U Jankesów na Brązowej Górze już drugi rok siedzi trzech Świadków Jehowy, oblatują całe Krzywe Wybrzeże; a jeden informatyk żabojadów z Grot jest nawiedzony muzułmanin i od samego przylotu puszcza im tam w głębinę Koran, chociaż ksenologowie klną go w kamień. Konkurencja, konkurencja. Musisz teraz nadrobić opóźnienie. I właśnie nie wiem, czy wprosiłeś się do mnie na Ząb, bo wszystko jedno ci było gdzie, a tu akurat habitat świeci pustkami - czy też wybrałeś tę okolicę świadomie, z uwagi na tutejsze Wodniki. Mówiłem, żebyś rozluźnił mięśnie. No. Tak. Teraz druga. Nie bój się, one muszą wejść na końcówki nerwów, to nie boli.
- Słuchaj, Herle, przecież ty nie jesteś wierzący...
- Jasne, że nie.
- ...więc co cię to wszystko obchodzi?
- No wiesz! - parsknął geolog. - Spadasz mi tu po pół roku samotności, na pewno też nie uwiniesz się z tym nawracaniem w tydzień, jesteśmy skazani na siebie, ja na ciebie, ty na mnie, do kogo innego mogę gębę otworzyć, do komputera tylko — i jeszcze się mnie pytasz, co mnie to wszystko obchodzi? A co niby ma mnie obchodzić, jak nie twoja robota?"


J. Dukaj, "In partibus infidelium..."

Albo jeszcze tak:

"Ojciec Lacymon okazał się bardzo gościnny; spożyliśmy razem obiad, przyrządzony z miejscowych potraw (tęciwe piżanki w drżonie, drumble ustercone, a na deser miesiochy - dawno już takich nie kosztowałem), po czym udaliśmy się na werandę domu misyjnego. Liliowe słońce przygrzewało, pterodaktyle, od których roi się planeta, śpiewały w krzakach i w południowej ciszy sędziwy przeor dominikanów począł zwierzać mi się ze swych strapień; uskarżał się na trudności, jakie napotyka praca misyjna w tych regionach. Tak na przykład Pięciomiakowie, mieszkańcy gorącej Antyleny, którzy marzną już przy 600 stopniach Celsjusza, słyszeć nawet nie chcą o raju, natomiast opisy piekła budzą w nich żywe zainteresowanie, a to dla korzystnych warunków (smoła wrząca, płomienie), jakie tam panują. Poza tym nie wiadomo właściwie, którzy z nich mogą wstępować do stanu kapłańskiego, albowiem rozróżnia się u nich pięć płci; jest to niełatwy problem dla teologów.
Wyraziłem współczucie; ojciec Lacymon wzruszył ramionami:
- Ach, to nic jeszcze. Bżutowie na przykład uważają powstawanie z martwych za czynność tak codzienną, jak wdziewanie odzieży, i w żaden sposób nie chcą uznać tego zjawiska za cud. Dartrydzi z Egilli nie mają rąk ani nóg; mogliby się żegnać tylko ogonem, lecz nie mogę o tym sam decydować; czekam na odpowiedź stolicy apostolskiej - cóż, kiedy Watykan milczy już drugi rok...
/.../
- No i niechże pan sam powie, jak tu być duszpasterzem w takich warunkach?! Albo znowu ta historia! - Ojciec Lacymon uderzył ręką w list rozpostarty na stole. - Ojciec Hipolit donosi mi z Arpetuzy, tej małej planety Wagi, że mieszkańcy jej zupełnie przestali zawierać małżeństwa, nie płodzą więcej dzieci i zagraża im całkowite wygaśnięcie!
- Dlaczegoż to? - spytałem zdumiony.
- Dlatego, bo kiedy usłyszeli, że obcowanie cielesne jest grzechem, tak bardzo zapragnęli zbawienia, że wszyscy ślubowali i zachowują czystość! Od dwu tysięcy lat Kościół głosi wyższość troski o zbawienie duszy nad sprawami doczesnymi, lecz nikt nie brał tego dosłownie, na miły Bóg! Ci Arpetuzańczycy poczuli co do jednego powołanie i wstępują masowo do klasztorów; wzorowo przestrzegają reguły, modlą się, poszczą i umartwiają, a tymczasem upada przemysł, rolnictwo, nadciąga głód i zagłada grozi planecie. Napisałem o tym do Rzymu, ale jak zwykle odpowiedzią jest milczenie...
- Bo też to bardzo ryzykowne - zauważyłem - nieść wiarę na inne planety...
- A co mieliśmy robić? Kościół nie śpieszy się, Ecciesia nonfestinat, jak wiadomo, bo królestwo jego nie jest z tego świata, ale kiedy kolegium kardynałów obradowało i wahało się, tymczasem na planetach zaczęły jak grzyby po deszczu wyrastać misje kalwinów, baptystów, redemptorystów, mariawitów, adwentystów i sam nie wiem jakie jeszcze! Musieliśmy więc ratować, co się da. No, drogi panie, skoro już to powiedziałem... pójdź pan ze mną.
Ojciec Lacymon wprowadził mnie do swego gabinetu. Jedną ścianę zajmowała olbrzymia błękitna mapa nieba gwiazdowego; cała jej prawa strona była zaklejona papierem.
- Widzi pan! - wskazał tę część zakrytą.
- Cóż to oznacza?
- Zgubę, drogi panie. Zgubę ostateczną. Obszary te zamieszkują ludy o niesłychanie wysokiej inteligencji. Głoszą one materializm, ateizm i zalecają skupiać wszystkie wysiłki wokół rozwoju nauki, techniki i doskonalenia warunków życia na planetach. Posyłaliśmy do nich naszych najmędrszych misjonarzy, ojców salezjanów, benedyktynów, dominikanów, ba, nawet jezuitów, natchnionych głosicieli słowa bożego, mówców miodoustych; wszyscy, wszyscy powracali ateistami!!
Ojciec Lacymon podszedł nerwowo do stołu.
- Był u nas ojciec Bonifacy, pamiętam go jako jednego z najbardziej świątobliwych zakonników; dni i noce spędzał na modłach, leżąc krzyżem, prochem były dlań wszystkie sprawy świata, nie znał innego zajęcia jak odmawianie różańca, ani większej radości od mszy, a po trzech tygodniach pobytu tam - tu ojciec Lacymon wskazał zalepioną część mapy - wstąpił na politechnikę i napisał tę oto książkę! - Ojciec Lacymon podjął i natychmiast z obrzydzeniem rzucił na stół gruby tom. Przeczytałem tytuł: O sposobach powiększenia bezpieczeństwa lotów rakietowych.
- Bezpieczeństwo marnego ciała przełożył nad zabezpieczenie ducha, czy to nie potworne?!"


S. Lem, "Dzienniki gwiazdowe"
Q__
Moderator
#89 - Wysłana: 24 Wrz 2009 21:32:30
RaulC

RaulC:
Ale nam się temat inny z tego zrobił. Sorry Q__ ale tak jakoś wyszło

Nic nie szkodzi. Z rozkoszą witam każdą dyskusję która nie kręci sie wokół Abramsa .
Delta
Użytkownik
#90 - Wysłana: 24 Wrz 2009 21:35:25
Q__
Btw. przed wojną istnieli w WP kapelani wszystkich wyznań chrześcijańskich, a także muzułmańscy (ze względu na polskich Tatarów) i żydowscy (zwali się "rabinami polowymi").

Tak. Nawet przysięga była w odpowiednich do wyznania wersjach.
Ale o ile dobrze słyszałem to dzisiaj w WP też są duchowni innych wyznań. Z tym że jest ich dużo mniej niż księży, bo w odróżnieniu od II RP jesteśmy bardzo jednolitym kulturowo i wyznaniowo krajem.

Abigail
Swoją drogą, myślicie, że w rzeczywistości ST mógł przetrwać taki np. Islam?

Czemu by nie? W końcu religia jak każda inna, zwłaszcza gdy jego wyznawcy wyzbędą się jakiś skrajnych postaw.
Za to fajnie raz pokazano sprawę wyznań w B5. W jednym z odcinków pierwszego sezonu, na Babylon 5 zorganizowano prezentację religii jakie wyznają różne rasy. Minbari, Narn i Centauri zdawali się mieć głównie jedną dominującą religię. Komandor Sinclair nie mógł się zdecydować, więc zaprosił przedstawicieli tylu ziemskich religii ilu zdołał. A potem przedstawił ich przedstawicielom obcych ras. To była dłuuuga kolejka.
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  ...  36  37  38  39  40  »» 
USS Phoenix forum / Star Trek / Trekowe produkcje fanów

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!