USS Phoenix
Logo
USS Phoenix forum / Gry / Aliens - jaka powinna być gra o obcych?
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6 
Autor Wiadomość
MarcinK
Użytkownik
#151 - Wysłana: 18 Lip 2014 18:26:47 - Edytowany przez: MarcinK
Q__:
Ale wiesz, że analizowanie dzieła przez pryzmat biografii autora, a zwłaszcza doszukiwania się u tegoż autora różnych - domniemanych - paskudztw, nie nadaje się do poważnej dyskusji/krytyki, tylko do magla góra?

Niektórym filmom dodaje to wartości np. Godzilli
http://www.historyvortex.org/GodzillaSecondWorldWa r.html
I to jest przykład naprawdę potężnego potwora. Żywej broni masowego rażenia którą można pokonać tylko równie potworną bronią.


Q__:
Ale już atomicą nie przywali, chyba, ze taką mini, w ramach honorowego samobójstwa...

Końcówka kinowego AvP pokazuje coś innego.
Q__
Moderator
#152 - Wysłana: 18 Lip 2014 18:32:25 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
Myślę, że już za bardzo wybiegamy do przodu z dyskusją, nie mając odpowiedniego zaplecza w postaci filmów, czy książek - po prostu za mało ten świat jest opisany, żeby analizować temat pod tak szerokim kątem.

Kiedy taka niedokończoność kreacji i sprzeczność kanonu jest na swój sposób piękna - zostawia szersze pole do interpretacji. (A co za tym idzie podpieranie się również przykładami z realnego świata... czy z reszty klasyki SF.)

MarcinK

MarcinK:
Niektórym filmom dodaje to wartości np. Godzilli

Jest jednak pewna różnica pomiędzy zwracaniem uwagi na symbolizm, czy wpływ życiowych doświadczeń twórców na ich dzieło, a pokrzykiwaniem, że rezyser je zbocony.

MarcinK:
Końcówka kinowego AvP pokazuje coś innego.

Znasz moje zdanie o tych filmach? Chociaż nie, nie znasz. Jak bym je wyraził, to bym się musiał sam zbanować.
MarcinK
Użytkownik
#153 - Wysłana: 18 Lip 2014 18:40:23
Q__:
że rezyser je zbocony

Tak bezpośrednio tego nie stwierdziłem.

Q__:
Znasz moje zdanie o tych filmach? Chociaż nie, nie znasz. Jak bym je wyraził, to bym się musiał sam zbanować.

Mniemam że jest podobne do mojego szczególnie po tym jak odświeżyłem sobie wiadome gry.
Q__
Moderator
#154 - Wysłana: 18 Lip 2014 19:19:46 - Edytowany przez: Q__
MarcinK

MarcinK:
Tak bezpośrednio tego nie stwierdziłem.

Ale sam widzisz, jak nieciekawie (i niezgodnie z phoenixowymi zasadami) wyglądają takie wypowiedzi.

MarcinK:
Mniemam że jest podobne do mojego

Swoją drogą jest to dla mnie jedna z większych zagadek popkultury. Komiksy Stradley'a (co by nie sądzić o kierunku, w którym zmierzały) to były samograje. P.W.S. Anderson udowodnił, że potrafi robić znośne filmy (MK, w swej klasie i "Event Horizon", może nawet pierwszy RE się jakoś załapie). Scott, Cameron i McTiernan jasno pokazali jak to się robi, a jednak... wyszło to, co wyszło...

ps. Skoro o Andersonie mowa, dopiero teraz dotarło do mnie, ze jego cykl filmowy Resident Evil miał jeszcze części czwartą i piątą:
http://en.wikipedia.org/wiki/Resident_Evil:_Afterl ife
http://en.wikipedia.org/wiki/Resident_Evil:_Retrib ution
(Jedną z nich bodaj nawet widziałem, ale kompletnie wyleciała mi z pamięci..)

Wracamy tu do tego co pisaliśmy o pierwszych (i drugich) częściach filmowych cykli. Strach myśleć jak to wróży nowej odsłonie aktualnego podcyklu Treka .
MarcinK
Użytkownik
#155 - Wysłana: 18 Lip 2014 19:25:31
Q__:
ps. Skoro o Andersonie mowa, dopiero teraz dotarło do mnie, ze jego cykl filmowy Resident Evil miał jeszcze części czwartą i piątą:

Ma wyjść też szósta a po drodze Anderson nakręcił Trzech Muszkieterów (zrezygnowałem po zobaczeniu plakatu z latającymi statkami) i Pompeje.
MarcinK
Użytkownik
#156 - Wysłana: 10 Sier 2014 18:54:53 - Edytowany przez: MarcinK
W naszej dyskusji zapomnieliśmy o najważniejszym- Xeny boją się ognia! Wilcze rowy z benzyną i można spokojnie siedzieć w obozie.
mozg_kl2
Użytkownik
#157 - Wysłana: 5 Paź 2014 10:33:43
mozg_kl2
Użytkownik
#158 - Wysłana: 16 Paź 2014 23:13:46
Q__
Moderator
#159 - Wysłana: 16 Paź 2014 23:28:40 - Edytowany przez: Q__
mozg_kl2

Zdaje się, że dzięki nowemu medium franczyza odzyskała dawny blask.

Znamienne jest zresztą, jak sądzę - tu znów przewinie się temat powrotu do korzeni, który poruszaliśmy - że gra jest interquelem pomiędzy filmową jedynka, a dwójką, czerpiąc w zasadzie z pierwszej z nich.

Swoją drogą może dla Treka też byłby dobry powrót w postaci gry, tylko... przeskoczyć ME będzie trudno, a STO ma jednak sporo cech postbermanowskigo niewypału (wybaczcie miłośnicy tej gry).
Mav
Użytkownik
#160 - Wysłana: 17 Paź 2014 00:35:26 - Edytowany przez: Mav
Q__:
Swoją drogą może dla Treka też byłby dobry powrót w postaci gry, tylko... przeskoczyć ME będzie trudno,

Trudno? To jest niemożliwe. ME ma ciekawszych obcych, nie tylko wizualnie, ale też z lepszymi historiami i współzależnościami za nimi stojącymi. Do tego ME ma nieporównywalnie efektowniejszy high-tech.

To m.in. ME mi uświadomiło pewną ubogość Treka, kiedy pomyślałem o grze w takim stylu, ale właśnie w świecie ST. Jak pomyślałem o szpiczastouszych Wolkanach, o tej tej sterylności technologicznej, o teleportacji itd. to stwierdziłem, że wolę ME.

mozg_kl2:
http://hatak.pl/artykuly/obcy-izolacja-wyobcowana- recenzja

Na Game Rankings ma dosyć średnie oceny: http://www.gamerankings.com/browse.html?search=iso lation&numrev=3&site=

Klapa to na pewno nie jest, ale wolałbym jednak klimaty "Aliens" Camerona, czyli Marines.
Q__
Moderator
#161 - Wysłana: 18 Paź 2014 01:28:03 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
Trudno? To jest niemożliwe.

Dla obecnego Treka? Być może. Dla Treka na miarę naszych marzeń... Kto wie, kto wie...

Mav:
Klapa to na pewno nie jest, ale wolałbym jednak klimaty "Aliens" Camerona, czyli Marines.

Zauważ jednak, że bohaterka Alien: Isolation* - w tzw. słusznym zakończeniu - przetrwała sama między xenomorphami... czyli jest epickim twardzielemTM (bo cechę tę mierzyć należy w pierwszym rzędzie umiejętnością przetrwania w skrajnie nieprzyjaznych warunkach, a dopiero potem ilością wrogów posłanych na łono Abrahama).

* więcej o niej:

http://avp.wikia.com/wiki/Amanda_Ripley-McClaren
Picard
Użytkownik
#162 - Wysłana: 18 Paź 2014 22:43:52
Mav:
Trudno? To jest niemożliwe. ME ma ciekawszych obcych, nie tylko wizualnie, ale też z lepszymi historiami i współzależnościami za nimi stojącymi. Do tego ME ma nieporównywalnie efektowniejszy high-tech.

Wizualnie, to może oni są i ciekawsi, ale pod względem kulturowym? To już kwestia wysoce dyskusyjna... Pod wieloma względami ci obcy też, utożsamiają sobą pewne archetypy; Kroganie - typowi kosmiczni Wikingowi, coś jak nasi Klingoni czy Mandalorianie z KOTOR, podobnie rzecz się ma z Turianami, Quarianie; scenariusz a'la Battlestar Galactica , Salarianie - jajogłowi, coś jak nasi Wolkanie, Raknii - typowa mentalność ula, a'la Borg, Xenomorphy czy Robale z Żołnierzy kosmosu, Asari - kosmiczne lesbijki... Jedyne prawdziwie oryginale rasy to Hanarzy i Elkorowie. Nie zrozum mnie źle - doceniam, to, że Bioware stworzył od podszewki swój własny wszechświat science fiction, ale wiele z tego co zrobił, ograniczało się do wpisania się w pewien schemat gotowy schemat space opery.

A co co technologii z Mass Effect, to niby czemu jest ona ciekawsza? Ta z Treka, pod wieloma względami jest znacznie potężniejsza, więc i wydawało by się ciekawsza.

Mav:
Klapa to na pewno nie jest, ale wolałbym jednak klimaty "Aliens" Camerona, czyli Marines.

Było, nie wypaliło. Mnie pomysł i atmosfera się podoba - chodź tylko oglądam na youtube, a nie gram. Jedną wadą może być to, że miejscami wydaje się monotonna - ale to wada wielu gier. I to chyba pierwszy raz, ktoś zrobił grę osadzoną w realiach zbliżonych do pierwszego filmu; czas był najwyższy na prawdziwy survival horror w świecie Aliena.
Mav
Użytkownik
#163 - Wysłana: 19 Paź 2014 00:37:56
Picard:
Wizualnie, to może oni są i ciekawsi, ale pod względem kulturowym? To już kwestia wysoce dyskusyjna... Pod wieloma względami ci obcy też, utożsamiają sobą pewne archetypy; Kroganie - typowi kosmiczni Wikingowi, coś jak nasi Klingoni czy Mandalorianie z KOTOR, podobnie rzecz się ma z Turianami, Quarianie; scenariusz a'la Battlestar Galactica , Salarianie - jajogłowi, coś jak nasi Wolkanie, Raknii - typowa mentalność ula, a'la Borg, Xenomorphy czy Robale z Żołnierzy kosmosu, Asari - kosmiczne lesbijki...

Zgadza się, że Obcy i w ME to pewne archetypy z Ziemi, pewne stereotypowe zachowania, ale akurat od tego w przypadku humanoidalnych obcych nie sposób uciec. Dlatego m.in. założyłem ten temat: http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=5&topic=3778&page=0 Czytałeś?

Natomiast jaka ciekawa historia stoi za Klingonami, Kardazjanmi, czy Romulanami? W zasadzie nic ciekawego, nic złożonego. Natomiast w ME mamy historie typu genfoagium, czy Gethów stworzonych przez Quarian. Jakoś to wszystko bardziej rozbudowane i przemyślane.

Picard:
A co co technologii z Mass Effect, to niby czemu jest ona ciekawsza? Ta z Treka, pod wieloma względami jest znacznie potężniejsza, więc i wydawało by się ciekawsza.


Choćby przez brak teleportera, który zabija eksploracje planet i przestrzeni kosmicznej promami, a ja lubię takie klimaty, a nie tylko ciągle to pojawianie się w ustalonym miejscu tak po prostu. Do tego broń nie ogranicza się tylko do fazerów. No i są pancerze, technologie biotyczne itd.

Picard:
Było, nie wypaliło

Dwie pierwsze części były udane, nawet bardzo udane.

Picard:
Jedną wadą może być to, że miejscami wydaje się monotonna

No ja właśnie nie lubię takiego samotnego włóczenia się po poziomach, a ta gra w zasadzie na tym się opiera.

Picard:
I to chyba pierwszy raz, ktoś zrobił grę osadzoną w realiach zbliżonych do pierwszego filmu

Tak, to jest plus. Ciekawie zapowiada się pierwsze DLC. Będzie Nostromo, z wiernie oddaną scenografią i postaciami, którym głos podłażą oryginalni aktorzy. Gracz wcieli się w Ripley, a scenariusz będzie alternatywną historią z filmu. Także szykuję się wielka gratka dla fanów "8 pasażera".

Żródło: http://www.gry-online.pl/S013.asp?ID=86517
Picard
Użytkownik
#164 - Wysłana: 19 Paź 2014 12:34:52 - Edytowany przez: Picard
Mav:
Zgadza się, że Obcy i w ME to pewne archetypy z Ziemi, pewne stereotypowe zachowania, ale akurat od tego w przypadku humanoidalnych obcych nie sposób uciec. Dlatego m.in. założyłem ten temat: http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthr ead&forum=5&topic=3778&page=0 Czytałeś?

Nie, nie czytałem ale przeczytam. Widzę, że miałeś tam wiele do powiedzenia. Ale ja niekoniecznie widzę problem w tym, iż obcy stanowią pewne odbicie ludzkiej natury. Ostatecznie science fiction może być lustrem, w którym, my ludzie możemy się przejrzeć i spojrzeć na siebie bardziej krytycznie. Pewna antropomorfizacja też jest konieczna, nie tylko ze względu na wymagania fabuły, ale też ze względu na emocjonalne zaangażowanie odbiorcy. O ile bowiem Ocean z Solaris Lema, czy Monolit z Odysei... Clarke'a, świetnie się sprawdzają w roli symboli nieznanego, to o tyle trudno być emocjonalnie zaangażowanym w ich losy, bo brak im rozpoznawalnych, ludzkich cech, z którymi moglibyśmy się identyfikować. Rzecz inaczej przedstawia się w przypadku wspomnianych przez Ciebie, Krogan i genfoagium. Gdyby Kroganą bliżej było by do nieożywionych i nieodgadnionych przedmiotów niż do ludzi, to trudno było by wykrzesać do nich sympatie.

Mav:
Natomiast jaka ciekawa historia stoi za Klingonami, Kardazjanmi, czy Romulanami? W zasadzie nic ciekawego, nic złożonego. Natomiast w ME mamy historie typu genfoagium, czy Gethów stworzonych przez Quarian. Jakoś to wszystko bardziej rozbudowane i przemyślane.

Myślę, że jesteś tu odrobinę niesprawiedliwy. Nie sądzę by historia Kardasjan, pokojowej rasy, która na skutek niedoborów surowców, zmieniła się w okrutnych okupantów, czy też Bajoran - rasy, która niegdyś była wysoce rozwinięta i ucywilizowana, a która padła ofiarą bardziej rozwiniętych sąsiadów, była mniej zajmująca i mniej bogata w znaczenia niż historia genfoagium czy Gethów. Obie uważam za dobry przykład alegorycznej i skłaniającej do myślenia science fiction.

Mav:
Choćby przez brak teleportera, który zabija eksploracje planet i przestrzeni kosmicznej promami, a ja lubię takie klimaty, a nie tylko ciągle to pojawianie się w ustalonym miejscu tak po prostu. Do tego broń nie ogranicza się tylko do fazerów. No i są pancerze, technologie biotyczne itd.

Przepraszam, ale jaką eksploracje planety miałeś w trylogii Mass Effect? W pierwszej części był mako, który był raczej powszechnie znienawidzony przez fanów, i który został porzucony w kolejnych odsłonach cyklu. A i my, mieliśmy podobne ustrojstwo - wspaniałe prawda? Na, upartego zawsze można wymyślić jakiś powód, który uniemożliwia użycie transportera.

Osobiście zgadzam się z tymi, którzy twierdzą, że planetarna eksploracja była najsłabszym elementem pierwszej części MA - zbyt monotonne środowisko i powtarzalne misje. Także, nie sądzę, by prawdziwe odkrywanie obcych światów w grach SF, miało kiedyś się ziścić - to zbyt trudne zadanie. Co najwyżej wyobrażam sobie eksploracje małej części jakieś planety na podobieństwo tego co widać w grach typu Skyrim czy Fallout.

Inna rzecz, że ja fazer lubię właśnie za jego uniwersalność i skuteczność - idealna broń na apokalipsę Zombi. A pancerze uważam za zbyt średniowieczny wynalazek -czasami było to w MA, traktowane zbyt dosłownie - by był on przekonywującym elementem wyposażenia w przyszłości. C'mon, kto dziś paraduje w zbroi? Ale masz racje, że taka customizacja, jest konieczna w grach RPG, przez co możesz mieć racje, że Trek zwyczajnie nie jest materiałem na taką grę.

Mav:
Dwie pierwsze części były udane, nawet bardzo udane.

Mówisz o AvP? Ale to była zupełnie inna para kaloszy; właściwie trzy gry w jednej.

Mav:
No ja właśnie nie lubię takiego samotnego włóczenia się po poziomach, a ta gra w zasadzie na tym się opiera.

OK, to jest całkiem trafna krytyka, nie mogę zaprzeczyć, że masz racje. Ale jak to mawiają de gustibus...

Mav:
Tak, to jest plus. Ciekawie zapowiada się pierwsze DLC. Będzie Nostromo, z wiernie oddaną scenografią i postaciami, którym głos podłażą oryginalni aktorzy. Gracz wcieli się w Ripley, a scenariusz będzie alternatywną historią z filmu. Także szykuję się wielka gratka dla fanów "8 pasażera".

Widziałem grę z tym dodatkiem na pułkach mojego empiku, czyli jest już w sprzedaży.
Mav
Użytkownik
#165 - Wysłana: 20 Paź 2014 13:57:09
Picard:
Myślę, że jesteś tu odrobinę niesprawiedliwy. Nie sądzę by historia Kardasjan, pokojowej rasy, która na skutek niedoborów surowców, zmieniła się w okrutnych okupantów, czy też Bajoran - rasy, która niegdyś była wysoce rozwinięta i ucywilizowana, a która padła ofiarą bardziej rozwiniętych sąsiadów, była mniej zajmująca i mniej bogata w znaczenia niż historia genfoagium czy Gethów. Obie uważam za dobry przykład alegorycznej i skłaniającej do myślenia science fiction.

Wejdź sobie na mass effect wiki i zobacz, jak wielkie, jak rozbudowane są opisy każdej z ras. Od biologicznych cech (ciekawych, warto zaznaczyć), poprzez kulturę, środowisko w jakim żyją, na ekonomii i historii splątanej często z losami innych gatunków kończąc. Trek naprawdę wypada bardzo blado. Opisy ras w Treku może i są dosyć długie, ale w gruncie rzeczy to głównie lanie wody, podczas gdy w przypadku ME mamy wysyp konkretów.

Picard:
Przepraszam, ale jaką eksploracje planety miałeś w trylogii Mass Effect? W pierwszej części był mako, który był raczej powszechnie znienawidzony przez fanów, i który został porzucony w kolejnych odsłonach cyklu. A i my, mieliśmy podobne ustrojstwo - wspaniałe prawda? Na, upartego zawsze można wymyślić jakiś powód, który uniemożliwia użycie transportera.

Może i sam Mako był monotonny i mało ciekawy, ale w ME4 ma powrócić i może doczekamy się udanego rozwiązania. Generalne ja lubię wszelkie stawki z promami. A ciągle psujący się teleporter to byłoby naciągane.

Picard:
A pancerze uważam za zbyt średniowieczny wynalazek -czasami było to w MA, traktowane zbyt dosłownie - by był on przekonywującym elementem wyposażenia w przyszłości. C'mon, kto dziś paraduje w zbroi?

C'mon, nie mówimy tu o zbroi ze średniowiecza! Mówimy tu o egzoszlkieletach, mówimy tu o kombinezonach chroniących użytkownika przed groźnymi substancjami z zewnątrz, przed promieniowaniem, stworzonych z materiałów absorbujących broń energetyczną i dających maksymalną ochronę przed konwencjonalną. To także monitorowanie pracy organizmu, dostarczanie mu odpowiednich substancji odżywczych itd.

Niestety tak jak uwielbiam TNG , tak te sypanie przez niego miłymi planetami usypia racjonalne myślenie o eksploracji kosmosu. Pomijam już takie oczywistości jak brak możliwości oddychania na obcej planecie, nie wszędzie jest jednak choćby takie samo przyciąganie jak na Ziemi i na jakieś planecie może być dwu albo kilkukrotnie większe od ziemskiego i bez egzoszkieletu wspomagającego siłę się nie obędzie.

Egzoszkielet chroniący człowieka to dla eksploracji kosmosu jest jak amen w pacierzu, jak Prawo Ohma dla elektryków, jak lajki dla fejbukowiczów - to jest podstawa!

a

b

c
Q__
Moderator
#166 - Wysłana: 20 Paź 2014 14:30:31 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
Egzoszkielet chroniący człowieka to dla eksploracji kosmosu jest jak amen w pacierzu, jak Prawo Ohma dla elektryków, jak lajki dla fejbukowiczów - to jest podstawa!

Czekaj... Nie zacierajmy tak łatwo granicy skafander-egzoszkielet. Nie każdy skafander kosmiczny jest egzoszkieletem (vide relatywnie lekkie stroje czasów programu Mercury) i nie każdy egzoszkielet jest skafandrem (np. znane mi realnie istniejące są raczej ażurowe).

Faktem jest jednak, że skafandry zazwyczaj powinny być (i, że w pewnych sytuacjach mogą być też egzoszkieletami)*.

* Inna sprawa, że Trek niby ma alibi - można założyć, że wspólni przodkowie Trekowych humanoidów formowali (terraformowali będzie tu nie do końca adekwatne) planety na których rozsiewali swoje geny (ew. że do rozsiewania genów wybierali tylko określoną, b. wąską, klasę planet). Przy czym - oczywiście - jest to pójście sobie na łatwiznę ze strony twórców (wynikłe z możliwości budżetowych).
Mav
Użytkownik
#167 - Wysłana: 20 Paź 2014 14:37:59 - Edytowany przez: Mav
Q__:
Czekaj... Nie zacierajmy tak łatwo granicy skafander-egzoszkielet. Nie każdy skafander kosmiczny jest egzoszkieletem

Jasne. Takie nieopancerzone, niewspomagane normalne kombinezony też muszą być rzecz jasna. Po prostu w Treku panuje taka bieda w tym temacie, że mieszają się wszystkie rodzaje Natomiast akurat była mowa o bardziej bojowym pancerzu z ME i stąd skupiłem się na fully armored exoskeleton.

Zwykłe skafandry są także potrzebne i mają swój urok:

a

PS. Czyż ten robocik NASA na tym zdjęciu koło astronauty nie wygląda pięknie i potrzebnie? Bez niego ta grafika nie byłaby taka fajna.
Q__
Moderator
#168 - Wysłana: 20 Paź 2014 15:01:40
Mav

Mav:
Czyż ten robocik NASA na tym zdjęciu koło astronauty nie wygląda pięknie i potrzebnie?

Ten konkretny wygląda jednak trochę jakby miał aportować.

Ale grafika - owszem - fajna.
Mav
Użytkownik
#169 - Wysłana: 20 Paź 2014 15:42:15
Q__:
Ten konkretny wygląda jednak trochę jakby miał aportować.

Jego psowatość to w sumie nie taki burak: https://www.youtube.com/watch?v=hNUeSUXOc-w
Q__
Moderator
#170 - Wysłana: 20 Paź 2014 15:47:30 - Edytowany przez: Q__
Mav

Mav:
Jego psowatość to w sumie nie taki burak

Toż nie mówię, że kompletny burak. Mało tego, umiem sobie nawet wyobrazić zaprogramowanie robotowi pewnych zwierzęcych cech/zachowań dla zwiększenia komfortu psychicznego użytkownika (wiadomo: często traktuje się maszyny trochę jak istoty żywe - zwł. komputery, pojazdy, czemu wiec nie ma zaistnieć maszyna, którą da się tak traktować w sposób bardziej uprawniony... tym bardziej, że kosmonauta na samotnym patrolu może być spragniony choćby takiej namiastki żywego towarzystwa*).

* przypominają się " Majstersztyk" (vel "Ślad przeszłości") Dicka i "Świerszcz" Andrzeja Urbańczyka... zacytujmy ten drugi utwór:

"Coś chrupnęło lekko, ale wyraźnie, i w tym momencie radosny ćwierkot, jakim od rana, jakby przeczuwając lądowanie, darzył mnie świerszcz — nagle ustał…
Ze ściśniętym sercem, najdelikatniej jak można uniosłem się na łokciu i piętach. Wstałem.
Był martwy. Spod pękniętej, delikatnej pokrywy odwłoka sączyła się cieniutka strużka ciemnej cieczy. Skrzydła wygięte były w geście niemocy. Stałem jak przy łożu martwego przyjaciela. I nie wstydzę się powiedzieć wam, że zwilgotniały mi oczy.
Wziąłem do ręki martwego świerszcza i patrzyłem nań pełnym bólu spojrzeniem… Najpierw dostrzegłem tylko krótki, zgięty drucik wystający zza muskularnej kończyny. Wystarczył jeden ruch palca, a na dłoń wysypywać się zaczęły jakieś miniaturowe dźwignie, kilka, jak się domyśliłem, tranzystorów, małe kulki scalonych obwodów i cały bezlik części o zawiłej budowie.
Tak, to była imitacja. Genialna imitacja żywego owada. Absolutna doskonałość, mogąca oszukać najwytrawniejszego biologa. Było to najwspanialsze arcydzieło dorównujące rangą swemu konstruktorowi. Najskuteczniejszy lek, jaki dla skołatanego katastrofą i samotnością człowieka mógł wyprodukować w swoich czeluściach ten, który o wszystkim wie i wszystko potrafi…"


Zresztą oddajmy głos Benfordowi:

"Zmech jechał dalej. Killeen usłyszał w sensorium serię szybkich, zduszonych kaszlnięć. To nie był głos człowieka. Przemówił znowu. Szybkie okrzyki, gwałtowne, ale nie wymuszone, naturalne, ale niesamowite. Nie słowa, coś jak szybkie wyrzucanie powietrza przez wąskie, szorstkie gardło...
- Co u diabła... - odezwał się zdziwiony Hatchet. Włączył się Arthur:
- Szczekanie! To dźwięk ziemskiego psa. Nie słyszałem tego kodu wywoławczego od tak dawna...
Przed oczami Killeena pojawił się obraz kudłatego, czworonożnego zwierzęcia skaczącego ze skowytem po zielonym polu. Zwierzę goniło niebieską piłkę staczającą się w podskokach ze wzgórza. W dźwięku zalewającym mu uszy odkrył coś jak przywitanie, coś, czego zawsze mu brakowało.
- Ten zmech nas woła - powiedział.
Przyciągnęła go ich rozmowa. Shibo przyjęła pozycję strzelecką, śledziła szybką sylwetkę pędzącą wzdłuż stosów zapasów, lekko prowadziła lufę, w każdej chwili gotowa do strzału. Killeen położył jej rękę na ramieniu.
- Nie. Myślę, że wszystko jest w porządku. Coś tu... Szczekanie urosło do crescendo i nagle urwało się. Odezwał się ciepły, aksamitny głos kobiecy:
- Rodzaj ludzki! Wyczułam wasz zapach. Jakże dawno nie widziani!
- Nie ruszaj się - zawołał Hatchet.
- Słyszeć głos człowieka, to być posłusznym człowiekowi - powiedział zmech ukryty gdzieś między wieszakami. - Użyłam właściwego wezwania, prawda?
- Prawda - odparł Killeen, wpatrując się w rozjaśniany dalekimi lampami mrok korytarza. Stalowa skóra zmecha była ospowata, pokryta szwami i dołkami, a znoszona maska pełna nitów, śladów po lutowaniu i blizn. Przypilony przez Arthura, Killeen dodał: - Dobry piesek.
- Hau! Hau!... ja... cóż, właściwie, to ja nie jestem psem, wiecie.
- Domyśliliśmy się - powiedziała drwiąco Shibo.
Kobiecy głos zmecha dochodził ze starego głośnika akustycznego zamontowanego dokładnie pomiędzy dwoma sensorami optycznymi. Sensory połyskiwały, przyglądając się zbliżającemu się Killeenowi. Shibo i Hatchet kryli skrzydła, nadal gotowi do akcji.
Przez chwilę Shibo uleciała; konsultowała się ze swoimi aspektami. Killeen zobaczył, jak zza zmecha wyłania się Powolny Cermo. Uśmiechał się, czekając na sposobność do strzału. Killeen podniósł ostrzegawczo rękę.
- Szczekanie to po prostu urządzenie przyciągające uwagę - powiedział pełnym, dźwięcznym głosem zmech. Killeen zastanawiał się, czy psy mówiły.
- Oczywiście, że nie! Pies był zwierzęciem, który dawno temu zaczął uważać człowieka za, powiedzmy, rodzaj boga. Zaganiał w stada inne zwierzęta, pilnował różnych rzeczy... Aha! Teraz widzę! To oryginalna maszyna wykonana przez człowieka. A przynajmniej zawiera elementy, które musiały wchodzić w skład urządzenia skonstruowanego przez ludzi.
“Zmechy robione przez ludzi?”, dziwował się Killeen. Pomysł był tak dziwaczny jak przypuszczenie, że to ludzie zbudowali Tadż Mahal, którą niedawno widzieli.
- Szczekałaś - powiedziała Shibo.
- Kazano mi używać metody polegającej na informowaniu o swoim nadejściu. Chodzi o to, żeby odróżnić mnie od wrogich zmechów. Maszyna radośnie pocierała gąsienicami o szorstki cement podłogi. Gardłowy alt wibrował od wzruszenia. Nie umiała dłużej się powstrzymać i podtoczyła się na odległość ramienia do Killeena, krzycząc: - Tak długo czekałam!
- Jak... jak długo? - zapytał zaskoczony Killeen.
- Nie wiem. Moja sekwencja czasu wewnętrznego została przeprogramowana dawno temu przez zmechowy umysł w tej fabryce. Zdajesz sobie sprawę, mam nadzieję, że nigdy bym nie pracowała dla tych istot, gdybym mogła uciec. Jestem całkowicie lojalna wobec ludzi.
Zbliżył się Hatchet. Maszyna spostrzegła go.
- O, jeszcze jeden człowiek! Tylu jeszcze żyje. Hau! - zaszczekała z respektem.
- Ta maszyna jest bardzo psia. Przysłuchaj się temu oddaniu. Z oryginalnych skarbców wyprawy musiano wyjąć pamięć psa...
- Czego chcesz? - zapytał Hatchet.
- Ja... ja chciałabym tylko służyć ci, panie. - Każde słowo przepełnione było skomleniem i wyrzutami sumienia.
- Jak?
- Ja... Musisz zrozumieć. Byłam dobrym sługą. Ukryłam swoje instrukcje tak, żeby zmechy ich nie znalazły.
- Pracujesz tutaj? - Hatchet zmarszczył czoło.
- Tak jest! Jestem ceniona za moje zdolności przy holowaniu i naprawach i ze względu na umiejętność znajdowania zagubionych części z generalnego inwentarza. - Nerwowo kręciła się w kółko, jakby chciała polizać Hatcheta w rękę. - Także...
- Zamknij się - powiedział Hatchet z widoczną satysfakcją. - Co możesz zrobić dla nas?
- Cóż, mogę wykonywać wszystkie zadania, do których rutynowo zostałam przydzielona, panie. Ale to jest... to jest... to jest...
- Zawiesiła się. To pętla komendy. Musi tam być jakaś informacja, której nie może ujawnić, dopóki nie podamy właściwego kodu albo skojarzenia.
- Zamknij się - powiedział stanowczo Hatchet.
Zmech przestał się jąkać.
- Najmocniej przepraszam. Hau! Chyba mam...
- Słuchaj - powiedział Killeen - znasz tę fabrykę, prawda? Czy są tu jakieś niebezpieczne dla nas zmechy?
- Ja... Nie w tej części mojej strefy pracy.
- Jak daleko?
- Pięć prantanów.
- Co?
- Miara odległości używana przez zmechy. Ja... nie pamiętam, jak to się nazywa w waszej mowie. Kobiecy głos zmecha wypełnił się rozpaczą, skomleniem, stał się niemal płaczliwy. - Ja... przepraszam... ja...
- Nie szkodzi. Czy wiedzą, że tu jesteśmy? Zmech przerwał, jakby nasłuchiwał.
- Nie, panie.
- Jak nas znalazłaś?
- Mam czujniki, które wykrywają ludzkie wyziewy. Cudowna woń człowieka. Przez długi czas były pokryte świństwami wprogramowanymi mi przez zmechowe umysły. A i tak zaalarmowały mnie o waszej obecności.
Killeen zastanawiał się, jak to możliwe, że ta zbudowana przez człowieka maszyna tak długo przetrwała pomiędzy obcymi zmechami. Włączył się Arthur z sardoniczną uwagą:
- Chyba ze względu na jej bezmyślne posłuszeństwo. To jest dokładnie to, czego ludzie oczekiwali od zwierząt, jeśli chciały przeżyć proces oswajania. Moralnie nie jesteśmy wyżsi. Kiedy mieliśmy siłę...
Natychmiast wtrącił się surowy głos Nialdiego:
- To była właściwa rola dla zwierząt. Partnerzy i służący ludzkości! Nie możesz porównywać...
Killeen odciął narastający w nim bełkot aspektów. Zmech przerwał. Przyrządami optycznymi rejestrował innych członków oddziału, którzy nadeszli na odgłos rozmowy.
- Wiele ludzi. A więc mimo wszystko żyjecie!"


"Patrzył ze smutkiem, jak człekozmech łączący kobietę i psa toczy się z brzękiem za nimi. Chciałby zapytać tę dziwną kombinację o życie w dawnych czasach. Żywa istota była znacznie bardziej fascynująca niż wykłady, których nie szczędziły mu aspekty. Próbował dowiedzieć się czegoś więcej od swoich aspektów, ale brakowało im tej wzruszającej, uniżonej szczerości emanującej z człekozmecha."

"Wyraz troski natychmiast zniknął z twarzy Toby’ego. Wychodząc z hali dowodzenia, chłopiec odrzucił wszystkie dręczące go pytania. Znów owładnęła nim myśliwska pasja. Odnajdzie człekozmecha i razem będą buszować po korytarzach. Na pokładach znów zabrzmi wesołe szczekanie i radosne okrzyki pościgu."

"Centrum Galaktyki", t.3 "Wspaniała gwiezdna rzeka"

(Trzeba wyjaśnić, że Zmechy to w benfordowym Kosmosie slangowa nazwa wszelkich form sztucznej inteligencji i, że tamtejsza ludzkość jest - swoim zdaniem w stanie wojny z cywilizacją potężnych zmechów, druga strona postrzega to raczej jak eksterminację szkodnikow; oraz, że Aspekty to przechowywane w komputerowej pamięci scyborgizowanych żywych komputerowe zapisy osobowości/wspomnień zmarłych.
Polowanie z trzeciego fragmentu oznacza usuwanie pomniejszych wrogich Zmechów - pełniących funkcje szpiegowsko-sabotażowe - z pokładu ludzkiego statku kosmicznego.)
Mav
Użytkownik
#171 - Wysłana: 6 Maj 2018 16:33:19 - Edytowany przez: Mav
Hej! Na sklepie Xbox One jest niezla promocja na gre Obcy: Izolacja - kolekcja, czyli edycja ze wszystkimi dodatkami za 60 zł z wykupionym Xbox Live Gold.

Opłaca się bo normalnie lata za ok 230 zł, nawet na PC jest za ponad 200. Promocja ważna bodajże do jutra, bo jak wczoraj kupowałem to było napisane, że 3 dni.

Gram. Klimat mega, szczegółowa grafika, poziom trudności bardzo wymagający, a gacie pełne :D
MarcinK
Użytkownik
#172 - Wysłana: 6 Maj 2018 16:49:22
Mav
Grałem rok temu, kupiłem w promce wersję podstawową
Darklighter
Użytkownik
#173 - Wysłana: 29 Kwi 2019 12:57:35
Q__
Moderator
#174 - Wysłana: 29 Kwi 2019 15:43:45
Darklighter

To może być fajne. Zwł., że twórcy gry - mimo pokazania w migawce gęby Inżyniera - zdają się sięgać do jedynki i (nawet bardziej*) dwójki.

* Pewnie chodzi o danie graczom jakichś szans...
mozg_kl2
Użytkownik
#175 - Wysłana: 29 Kwi 2019 18:32:37
Q__

ekhm wrzuciłem to do tematu o obcym i przeszło bez echa.
Q__
Moderator
#176 - Wysłana: 29 Kwi 2019 18:45:16
 Strona:  ««  1  2  3  4  5  6 
USS Phoenix forum / Gry / Aliens - jaka powinna być gra o obcych?

 
Wygenerowane przez miniBB®


© Copyright 2001-2009 by USS Phoenix Team.   Dołącz sidebar Mozilli.   Konfiguruj wygląd.
Część materiałów na tej stronie pochodzi z oryginalnego serwisu USS Solaris za wiedzą i zgodą autorów.
Star Trek, Star Trek The Next Generation, Deep Space Nine, Voyager oraz Enterprise to zastrzeżone znaki towarowe Paramount Pictures.

Pobierz Firefoksa!