SeybrRozmawiamy już o tym w temacie "Dla Nieobecnych"...
Bezapelacyjnie (żaden z następców go nie przewyższył, niektórzy - w pojedynczych scenach/filmach mu dorównali). Inna sprawa, że oparcie filmów z nim o oryginalne flemingowskie fabuły stanowczo grało na jego korzyść*.
* Pośrednim dowodem "CR", w którym Craig mógł błyszczeć (m.in.) z podobnej przyczyny.
ps. Skoro Craiga wspomniałem...
https://film.wp.pl/daniel-craig-sean-connery-bond- sklada-hold-bondowi-6570633078156064a